AD 2005
2005.03.25 - wielkie zmiany...
Od strony elektronicznej pierwsze kroki zostały poczynione. Teraz należało zająć się obudowaniem tego wszystkiego. Oczywiście plany budowlane były ambitne, na szczęście życie przyniosło niespodziankę w postaci Jakuba Gaika i jego paneli i elektroniki do 737!! www.symulatory.com stały się najczęściej odwiedzaną stroną. I wreszcie pod mój dach zawitała obudowa kokpitu - a dokładniej 2/3 kokpitu, czyli tyle, na ile mogę sobie teraz pozwolić. Wymiary całości to 110x110 cm, a więc niewiele więcej niż zwykłe biurko. Oczywiście to, że kilka desek wstawiłem do pokoju nie oznaczało, że kokpit jest gotowy. Wręcz przeciwnie. Prace musiały właściwie zacząć się od nowa. Poniżej 2/3 kokpitu made by www.symulatory.com.
Pozostało teraz zapełnić pustą obudowę. Niestety, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Prace nad tym etapem przeciągały się niemiłosiernie. Kokpit i latanie zostało odsunięte na dalszy plan. Jednak nie na długo.
2005.04.03 - coś się dzieje...
Powoli do przodu ;) Chociaż elektroniki wypełniającej kokpit brak, to jednak coś się dzieje. Wykorzystując dostępne materiały, zabudowałem częściowo GlassCocpit i FMC. Skrzyneczka zmieniła przeznaczenie. Teraz udaje panel centralny. Komputer odgrywający rolę FMC służy jednocześnie do łączenia z Vatsimem. Niestety, nadal więcej klikania niż kręcenia gałkami.
2005.05.12 - MCP...
W maju rozpoczęły się prace nad MCP. Okazało się, że podstawowe płytki FSBusa przy tym to pestka. No ale sami zobaczcie jak wygląda MCP w proszku:
Cóż było robić? Przystąpiłem do mozolnego lutowania i uruchamiania poszczególnych modułów MCP.
2005.05.30 - prace nad MCP trwają...
Opisanie mozolnej pracy towarzyszącej składaniu MCP jest niemożliwe. Może dla wytrawnego elektronika biegłego w lutowaniu jest to zajęcie na jeden wieczór. Mnie zajęło to grubo ponad miesiąc. Jednak już 30 maja spod lutownicy zaczęło się wyłaniać coś, co z grubsza przypominało MCP z 737NG.
Poniżej zdjęcia z przebiegu prac, po złożeniu całości oraz po zamontowaniu MCP:
2005.06.05 - EFIS...
Po heroicznym wysiłku, związanym ze zmontowaniem MCP, wykonanie EFISa okazało się banalnym zadaniem. Niestety, zmniejszenie czujności podczas prac doprowadziło do zwarcia. Zwarcie zaś uziemiło kokpit na dłuższy okres, ponieważ nie umiałem odnaleźć uszkodzenia. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. W sumie opłacało się, bo EFIS wygląda i działa bardzo dobrze...